Mało ostatnio tu bywam. Aż kurz powoli osiada na mojego bloga. Nie tylko zresztą bo zauważyłam wczoraj pajęczynę na karniszu. Cóż, pomyślałam... Posprzątać by... i myśl dalsza utonęła w śnie szczęśliwym. Wszystkiemu winna moja praca, pochłania mnie bez reszty i utwierdza w przekonaniu że bez mojej obecności obyć się nie może. Jak kapitan statku (będąc rzeczywiście jedynie majtkiem okrętowym) pierwsza wchodzę na pokład i ostatnia z niego schodzę.
Ominęło mnie również tyle niewątpliwie ciekawych rzeczy.
Ale, ale.. Wczoraj byłam w jednym z tych dużych sklepów z materiałami budowlanymi ( tudzież miejsce gdzie mogłabym spędzić wieczność) i prawdziwie odżyłam. Biegałam od regału do regału i w zasadzie to wszystko mi by się przydało teraz- już- natychmiast. A najbardziej przydała mi się pewna książka. Przepiękna. Przytuliłam ją i tak sobie chodziłam po sklepie aż...
... aż w pewnym momencie pan mąż się zorientował i zapytał:
- a ty co tam masz?
- a nie , nic tam - odpowiedziałam tuląc mocniej moją zdobycz, bowiem wiedziałam już że za żadne skarby jej nie oddam, ni wydrzeć sobie nie dam siłą, perswazją czy jaką inną metodą.
Rzuciłam jeszcze na niego najbardziej kokietująco - błagalne spojrzenie na jakie mnie stać i żarliwie przyobiecałam że odpracuję tą książkę w kuchni, w łazience, w sypialni... No i wieczorem gdy pan mąż oczekiwał rekompensaty w postaci spełnienia punktu "w sypialni" ja z wypiekami na twarzy pochłaniałam moją zdobycz niepomna na jakiekolwiek przysięgi.
Za to zupę dobrą przygotowałam. Szkoda mi tylko że ominął mnie festiwal zupy, ale cóż... Jakby to powiedzieć zupa jest zupa.
Zupa ziemniaczana
50 dag ziemniaków, 20 dag selera, 1 cebula, 2 łyżki masła, 20 dag śmietany kremówki, 3-4 łyżki chrzanu, 15 dag wędzonego łososia, sól, pieprz
Ziemniaki, selera i cebulę obrać, pokroić w kostkę. W garnku rozpuścić masło i podsmażyć na nim warzywa. Dodać 4 szklanki wody i ugotować, Następnie zmiksować i ponownie zagotować. Doprawić połową śmietany solą pieprzem i chrzanem. Łososia pokroić na plasterki, szczypiorek drobno posiekać. Pozostałą śmietanę ubić i wymieszać z pozostałym chrzanem. Rozlać do miseczek. Każdą porcję udekorować keksem śmietany, łososiem i posypać szczypiorkiem.
Wiem, wiem zupa to nie szczyt wdzięczności ;)
Ale za to dobra zupa :)
Ominęło mnie również tyle niewątpliwie ciekawych rzeczy.
Ale, ale.. Wczoraj byłam w jednym z tych dużych sklepów z materiałami budowlanymi ( tudzież miejsce gdzie mogłabym spędzić wieczność) i prawdziwie odżyłam. Biegałam od regału do regału i w zasadzie to wszystko mi by się przydało teraz- już- natychmiast. A najbardziej przydała mi się pewna książka. Przepiękna. Przytuliłam ją i tak sobie chodziłam po sklepie aż...
... aż w pewnym momencie pan mąż się zorientował i zapytał:
- a ty co tam masz?
- a nie , nic tam - odpowiedziałam tuląc mocniej moją zdobycz, bowiem wiedziałam już że za żadne skarby jej nie oddam, ni wydrzeć sobie nie dam siłą, perswazją czy jaką inną metodą.
Rzuciłam jeszcze na niego najbardziej kokietująco - błagalne spojrzenie na jakie mnie stać i żarliwie przyobiecałam że odpracuję tą książkę w kuchni, w łazience, w sypialni... No i wieczorem gdy pan mąż oczekiwał rekompensaty w postaci spełnienia punktu "w sypialni" ja z wypiekami na twarzy pochłaniałam moją zdobycz niepomna na jakiekolwiek przysięgi.
Za to zupę dobrą przygotowałam. Szkoda mi tylko że ominął mnie festiwal zupy, ale cóż... Jakby to powiedzieć zupa jest zupa.
Zupa ziemniaczana
50 dag ziemniaków, 20 dag selera, 1 cebula, 2 łyżki masła, 20 dag śmietany kremówki, 3-4 łyżki chrzanu, 15 dag wędzonego łososia, sól, pieprz
Ziemniaki, selera i cebulę obrać, pokroić w kostkę. W garnku rozpuścić masło i podsmażyć na nim warzywa. Dodać 4 szklanki wody i ugotować, Następnie zmiksować i ponownie zagotować. Doprawić połową śmietany solą pieprzem i chrzanem. Łososia pokroić na plasterki, szczypiorek drobno posiekać. Pozostałą śmietanę ubić i wymieszać z pozostałym chrzanem. Rozlać do miseczek. Każdą porcję udekorować keksem śmietany, łososiem i posypać szczypiorkiem.
Wiem, wiem zupa to nie szczyt wdzięczności ;)
Ale za to dobra zupa :)
3 komentarze:
Zupka "czyta się" apetycznie
i pachnąco ;) , szkoda tylko,
że nie można pokosztować "na
blogu" :)) che.
Ale zaintrygowało mnie -
jakąż to porywającą książkę
można "upolować"
w ...sklepie budowlanym.?! ;)
To dopiero ciekawostka! ;)
Pozdrawiam! ;)
Ot, taka prześliczna książeczka o malarstwie iluzorycznym "Trompe l'oeil inaczej - czyli po prostu malowanie po ścianie :)
Piękna, przepiękna...
A swoją drogą - książkę to wszędzie znajdę
Pozdrawiam :)
Jakże mi się takiej kartoflanki z łososiem zachciało... Ja na ogół z grzybami jadam, ale teraz obiecałam sobie ryby, ryby i ryby. Pozwolisz, że wykorzystam?
Pozdrawiam!
Prześlij komentarz