Pojawiło się w naszym domu ot tak spontanicznie by wypełnić w jakiś sposób pustkę żółtych ścian. Przed rokiem faktycznie w dużym pokoju (który naprawdę jest duży) panowała po malowaniu pustka i cisza. I jeszcze taki dziwny pogłos co to nie jest jeszcze echem, a sprawia wrażenie niewykorzystania przestrzeni również panował. I to wszystko przytłoczyło duszę moją artystyczną na tyle że powiedziałam dość! Mój dom jest moim domem! .... i wsadziłam im tam drzewo. Na dobitkę by wyrazić moją dezaprobatę dla zastanego stanu drzewo pomalowałam na czerwono. I tak pustka z kolegą pogłosem wyszli jak niepyszni, a przestrzeń zapełniły czerwone gałęzie. Drzewo jest sumakiem - byłym sumakiem, bo zanim je zaadoptowałam musiało komuś przeszkadzać, gdyż sumak octowiec mimo iż drzewem jest pięknym i kształtnym - sprawia bardzo dużo kłopotu ogrodnikom. Więc moje drzewo znalazłam w przydrożnym rowie i już nie było wtedy kolorowym sumakiem, ale to nic, bo jak ja się uprę to nawet korzenie zakwitną. Zatem w pewien ciemny deszczowy wieczór chyłkiem, boczkiem przytaszczyliśmy drzewo do domu i wepchneliśmy do pokoju. Uff... nie próbujcie wepchnąć do pokoju drzewa, nie polecam. No chyba że ktoś tak jak ja ma sufit na 3,5 metra nad głową to sobie i może pozwolić. Więc już wiem - niewiele osób ma w domu dzewo - ja mam.
Ale teraz powoli mieszkanie się zapełnia, na ścianach zakwitają obrazy, plany są najbliższe na nowe meble, no i kiedyś gdzieś trzeba będzie ustawić choinkę. Drzewo zaczyna przeszkadzać. Niestety... No szkoda mi go szkoda... Bo jest wyjątkowe, ciekawe, czerwone jak ogień... Na wiosnę wieszałam na nim kolorowe motyle i wielkanocne jajka na Wielkanoc, sprawiało mój dom przytulnym. Och... i co z tym drzewem?
A może przedszkole je weźmie? Można byłoby posadzić na przedszkolnym podwórku i obwieszać cukierkami na dzień dziecka. To chyba dobry pomysł.
Ale na razie niech jeszcze postoi, póki jeszcze się mieści.
No bo naprawdę mi szkoda tego drzewa.
Ale teraz powoli mieszkanie się zapełnia, na ścianach zakwitają obrazy, plany są najbliższe na nowe meble, no i kiedyś gdzieś trzeba będzie ustawić choinkę. Drzewo zaczyna przeszkadzać. Niestety... No szkoda mi go szkoda... Bo jest wyjątkowe, ciekawe, czerwone jak ogień... Na wiosnę wieszałam na nim kolorowe motyle i wielkanocne jajka na Wielkanoc, sprawiało mój dom przytulnym. Och... i co z tym drzewem?
A może przedszkole je weźmie? Można byłoby posadzić na przedszkolnym podwórku i obwieszać cukierkami na dzień dziecka. To chyba dobry pomysł.
Ale na razie niech jeszcze postoi, póki jeszcze się mieści.
No bo naprawdę mi szkoda tego drzewa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz