wtorek, 26 maja 2009

Bitwa Wyrska

Właściwie nie wiem co sobie o tym myśleć. Faktem jest iż z ciekawością pojechałam na kolejną inscenizację do pobliskiej Gostyni. Trudno to nazwać dobrą zabawą, ale jednak jakiś taki swoisty rodzaj "rozrywki" rodzinnej. Na inscenizacji bowiem staramy się bywać co rocznie. Wklejam więc poniżej kilka faktów dotyczących tej Bitwy a że nie znam się na historii, zapożyczyłam fakty ze strony oficjalnej
Bitwa Wyrska była zapomnianym epizodem obrony górnośląskiej ziemi we wrześniu 1939 roku. W pamięci pokoleń przez lata utrwalany był mit, iż obrona Górnego Śląska sprowadzała się do dzielnej i pełnej poświęcenia postawy harcerzy (obrona wieży spadochronowej w Katowicach) czy też ochotniczych oddziałów powstańców śląskich. Z uporem zapominano o formacjach regularnych, czyli liczącej około 45 tysięcy żołnierzy Grupie Operacyjnej „Śląsk”, dowodzonej przez generała brygady Jana „Jagmina” Sadowskiego, wchodzącej
w skład Armii „Kraków”. Rdzeń GO „Śląsk” stanowiły trzy duże formacje: 23 Górnośląska Dywizja Piechoty od roku 1922 roku trwale związana z Górnym Śląskiem, mobilizowana od marca 1939 roku 55 Rezerwowa Dywizja Piechoty oraz elitarny Grupa Forteczna Obszaru Warownego Śląsk Ta ostatnia formacja obsadzała wznoszone od 1933 roku śląskie fortyfikacje stałe. Oddziały te dzielnie, przez trzy doby, od 1 września 1939 roku broniły śląskich wsi i miast przed hitlerowską agresją. Należy podkreślić, że odwrót Wojska Polskiego z Górnego Śląska zarządzony w nocy z 2 na 3 września 1939 roku nie był spowodowany faktem pokonania
GO „Śląsk” przez oddziały Wehrmachtu, a ogólną sytuacją na froncie południowym, która groziła zamknięciem w kotle silnie trzymającej się na Górnym Śląsku polskich formacji.
Jednym z ważnych epizodów tych zmagań była Bitwa Wyrska, która rozegrała się pomiędzy 1–3 września 1939 roku w rejonie miejscowości Wyry i Gostyń położonych pod Mikołowem. W okresie jej szczytowego nasilenia w walkach po obu stronach brało udział kilkanaście tysięcy żołnierzy. Dlatego śmiało można stwierdzić, że była to największa bitwa, jaka rozegrała się we wrześniu 1939 roku na Górnym Śląsku. Największa pomimo to przez lata zapomniana.
Ja myślę że również po części zapomniana z tego powodu że po obu stronach stali Polacy - gdyż na tych terenach ludność masowo została wcielona w szeregi Wermachtu. I to jest przykre.
Dla mnie taka impreza posiada wymiar "słodko-kwaśny", choć uważam że taka historia na żywo głębiej przemawia do wyobraźni widza gdy zostanie się obrzuconym piachem i trawą przez wybuchające miny, w oczy gryzie dym spalonej stodoły, a samolot przelatuje z ogromnym hukiem tuż nad głową. No i dowiedziałam się z jaką ogromną siłą i prędkością może przemieszczać się czołg. Od soboty więc pan mąż marzy by przyłączyć się do takiej grupy rekonstrukcyjnej, a syn chce mieć na gwałt pistolet. Ręce opadają. Pistoletu oczywiście nie kupiłam, choć w sumie to nie bardzo wiem co o tym myśleć - boć przecież i ja będąc kiedyś-tam-kiedyś małym chłopcem bawiłam się w okolicznych bunkrach i czas spędzałam na strzelaniu z kija, więc to takie naturalne potrzeby u 7 letniego chłopca są. Zdjęć ciekawych nie zrobiłam, bowiem zajęłam bardzo nieciekawą pozycję więc chętnym polecam galerię którą znalazłam na stronie takiej właśnie grupy rekonstrukcyjnej

1 komentarz:

Kama pisze...

Nie miałam pojęcia, że w Polsce organizuje się tego typu "inscenizacje", a właściwie rekonstrukcje bitw. Bardzo mile mnie zaskoczyłaś, Damqelle, jestem pod ogromnym wrażeniem. Chętnie też zajrzę na stronę źródłową, bo to bardzo ciekawe. Ja pasjonuję się historią, więc to, co napisałaś to dla mnie niezła gratka. Pozdrawiam.