niedziela, 8 marca 2009

Kret i róże

Wiem, wiem teraz zaskoczę tych którzy czekają na tego mojego "konia". Musicie mi wybaczyć bo koń to schnie albo się maluje. Zresztą sama się nie mogę zdecydować jak on ma w końcu wyglądać. Zostawimy więc konia tam gdzie on stoi...
Parę dni wstecz miałam miłą pogadankę z starszym panem na temat kretów. Poranek był już taki wiosenny i jasny - a starszy pan bardzo rozmowny...
Tak więc jest piąta rano a przed nami roztacza się aż po widnokrąg całe pole kopców krecich. Starszy pan zadumał się wielce i westchnął, a w tym czasie ja z zaciekawieniem obserwowałam pole myśląc czy to jedno zwierzątko (krety są samotnikami) , czy całe stado tych ryjących stworzonek stworzyło ten jakże księżycowy krajobraz. Starszy pan westchnął jeszcze raz i powiedział:
- ciekawe co one robią z całą tą ziemią która pozostaje im z tego kopania?
Nie podejrzewam by to pytanie było skierowane do kretów(a może i tak, bo kto to wie?) więc podjęłam dyskusję i tak staliśmy sobie dyskutując o życiu kretów. Lubię takie wczesno poranne spotkania. I takie rozmowy w zasadzie o niczym.
Potem to już nadjechał mój autobus. W autobusie trochę jeszcze pomyślałam o kretach, lecz tylko trochę, bo już zaczynam powoli wirtualnie na razie obsadzać mój ogródek różami, hortensją i różanecznikiem. Że czas jeszcze nie nadszedł ( a jedynie się zbliża) do kopania w ziemi, swe krecie zapędy ostudziłam w domu przetapiając zniszczoną przez pana męża czerwoną świeczkę. Przetopiłam świeczkę, przetopiłam drugą i nalepiłam pływające świeczkowe różyczki. Ot, tak... na dzień kobiet...

5 komentarzy:

Pola pisze...

niestety na sadzenie kwiatów w ogrodzie trzeba będzie jeszcze poczekać... pogoda znowu nas zaskoczyła. nigdy nie zastanawiałam się nad kretami ale ten artykuł mnie zaciekawił i też o nich zaczęłam myśleć ;)

pozdrawiam

Anonimowy pisze...

Też mnie czeka dyskusja o kretach,
a raczej o ich ...eksterminacji :(
oraz pladze wiewiórek (niestety-
tutejsze są szare i szczurowate,
a nie rude i milutkie...)
z "moim" planistą ogrodowym,
który ma zająć się tym "czymś"-
wokół mojego domku w Hamptons,
co - póki co ;) - bardziej jeszcze
przypomina teren po próbach
nuklearnych oraz ...kolonię
kretów-hippies ;) heh.

Ciekawe -kto pierwszy "polegnie"?
krety, wiewiórki, planista,
...czy mój portfel ;) heh

Pozdrowienia! ;)

damqelle pisze...

Wpuśćcie mnie do ogrodu - a będę i za kreta i planistę i wiewiórkę. Bo ja ogrodu mam niewiele, ziemi mało :(

Anonimowy pisze...

...Ojjj - bycie szarą wiewiórką-
odradzam - będą wyłapane..,
a kretem - tym bardziej...
(zginą... oops..!) ;)

Zaś planista - już Cię niestety
ubiegł... ;)
Sorry ;) heh

damqelle pisze...

cóż zostanę zatem w tym moim małym ogródku. Posadzę różę, posadzę forsycję i hortensje. Tu jestem bezpieczna bo krety są u mnie pod ochroną ;)