Generalnie to mnie jakoby nie było. Fanatycznie wprost rzuciłam się w objęcia pracy - boć to u mnie sezon jest i tak jakby mnie nie było- to miało by się zawalić. Ale to tylko moje odczucie dowartościowujące - bo oczywiście kręciło by się nadal, a świat nie stanął by w miejscu. Ale jakoś czuję się co najmniej "zobowiązana".
I tyle na temat. Bo jakieś uzależnienie trzeba mieć co nie? a ja nie piję, nie palę...
Pani doktor była jednak bezwzględna, nie wykazała zrozumienia dla mojej misji i podarowała listę badań do zrobienia i to na już, natychmiast. Więc chodzę i robię. Grzecznie.... Tydzień wcześniej uprzedziłam szefa że mnie nie będzie i przygotowywałam się jakbym miała wrócić za pół roku. A trzy dni mnie jedynie w pracy nie było - za to wyniki... fiu, fiu... Powiem tylko że pracy mi we krwi nie wykryto...
z tego żalu że tam się jednak kręci i to bez mojej obecności to musiałam coś zrobić. W odruchu pierwotnym kupiłam papier do pakowania. Wycinanki bowiem relaksują i to nie tylko na zajęciach w przedszkolu. Więc jak się dałam do wycinania to wycinałam, wycinałam... aż nawycinałam całą górę różyczek. Dnia trzeciego nastąpił przełom - mianowicie zdrętwiała mi ręka. Postanowiłam różyczki przylepić. Obkleiłam wpierw szklany wazon w którym trzymam pędzle a następnie abażur nocnej lampki i właśnie miałam zabrać się do oklejania...
No właśnie...
I tu przypomniało mi się że nie lubię mieć tak napstrzone, tu różyczki, tam kropeczki...
No i skończyło się oklejanie
A w resztę papieru spakowałam prezent dla Oli - niech sobie teraz ona powycina :)
I tyle na temat. Bo jakieś uzależnienie trzeba mieć co nie? a ja nie piję, nie palę...
Pani doktor była jednak bezwzględna, nie wykazała zrozumienia dla mojej misji i podarowała listę badań do zrobienia i to na już, natychmiast. Więc chodzę i robię. Grzecznie.... Tydzień wcześniej uprzedziłam szefa że mnie nie będzie i przygotowywałam się jakbym miała wrócić za pół roku. A trzy dni mnie jedynie w pracy nie było - za to wyniki... fiu, fiu... Powiem tylko że pracy mi we krwi nie wykryto...
z tego żalu że tam się jednak kręci i to bez mojej obecności to musiałam coś zrobić. W odruchu pierwotnym kupiłam papier do pakowania. Wycinanki bowiem relaksują i to nie tylko na zajęciach w przedszkolu. Więc jak się dałam do wycinania to wycinałam, wycinałam... aż nawycinałam całą górę różyczek. Dnia trzeciego nastąpił przełom - mianowicie zdrętwiała mi ręka. Postanowiłam różyczki przylepić. Obkleiłam wpierw szklany wazon w którym trzymam pędzle a następnie abażur nocnej lampki i właśnie miałam zabrać się do oklejania...
No właśnie...
I tu przypomniało mi się że nie lubię mieć tak napstrzone, tu różyczki, tam kropeczki...
No i skończyło się oklejanie
A w resztę papieru spakowałam prezent dla Oli - niech sobie teraz ona powycina :)
3 komentarze:
Szczerze mówiąc ja jakoś nie mam ręki do takich ręcznych papierkowych robót, wycinanek itp. . Wolę jednak kuchnie albo jakieś inne miejsce związane z moimi zainteresowaniami.
Ale kurde to trzeba mieć talent i tu uszanowanie :)
Po za tym zdrowiej, bo zdrowie najważniejsze. Wiem coś o tym w sumie nie ja bo moja dziewczyna która ma problemy z serduchem... Ale cóż życie toczy się dalej.
Pozdrawiam i życzę zdrowia :)
Podpiszę się pod słowami Piotra-
zdrowiej szybko , bo
wiosna idzie i trzeba mieć
siły, energię i tryskać
radością ;).
Koleżanka kiedyś tak, za
przeproszeniem ;) -
decoupage'owała ;) heh taki
staromodny manekin (...chyba coś
nie tak z odmianą "zrobiłem"...
bo dziwnie brzmi... truuudno :)) ),
kupiony na pchlim targu i przyznam,
że wyglądało to później całkiem ,
całkiem , a kilkoro zmanierowanych
snobów - było przekonanych, że
to jakiś kosztowny zakup
w którejś ze znanych galerii ;).
Przyznam jednak, iż też nie mam
na tyle cierpliwości (...że nie
wspomnę o talencie plastycznym...),
by podejmować się takich czynności.
A Twój dzbanek wygląda fajnie!
Pozdrowienia! ;)
Dziękuję Panowie :)
Tak, tak wiosna nadchodzi i trzeba coś z tym zrobić bo życie długie i piękne jest...
Talent? każdy coś tam w sobie ma. Ja z kolei zupełnie nie potrafię śpiewać, ani grać na niczym - słoń mi na ucho nadepnął ;)
Pozdrawiam
Prześlij komentarz