piątek, 24 lipca 2009

Stachura w trawie


Dopadła mnie nostalgia. Za gardło chwyciła smukłymi palcami i dusi wzruszeniem, puścić nie zamierza. Ja się jej poddałam - z lubością, bowiem nostalgia takim jest smutku rodzajem, któremu oddawać się poniekąd lubię. I stąd ten tekst którego dziś nie zamierzałam uczynić i zdjęcie które nie tu miało trafić i wzruszenie co drży w nieodpowiedniej chwili jak źdźbło trawy.
Ach, powróciły wspomnieniem dni gdy z trawą w zębach leżałam pośrodku polany i wiersze Stachury deklamowałam chmurom. "A chmury jak góry, a góry jak chmury..."
Od tamtego czasu jestem wiśnia...
Ech... posłuchaj... Znam je wszak na pamięć





I mój ukochany, najważniejszy wiersz w wykonaniu autora...
Ach czemuż nie mam już adaptera...

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Mnie Stachurą "zarazili"
krakowscy przyjaciele moich
rodziców (z "piwnicznych kręgów" ;)
i tej pozostałej - byłej już -
krakowskiej bohemy).
Wtedy - nie rozumiałem za bardzo
wszystkiego (oprócz tego - jeszcze
i z językiem byłem na bakier... ;p),
ale wróciłem do Niego jakieś ok.
10 lat temu - gdy zabierałem swoje rzeczy do NY. Postanowiłem zabrać
też i Stachurę (w całości).
Powiem Ci, ze tyle razy już czytałem (a jakieś kiepskie mam wydanie... ;/) , że wręcz
"zniszczyłem je (te książki)-
kartki wypadają - ale ja je podklejam ;p i znowu czytuję od czasu do czasu...
Jest tak "otwarty", nie duszny -(mimo dramatyzmu czasami) jak
inni poeci.
I Jego słowa - po prostu wciągają!
Tyle razy czytane , znane - a to wciąż jest takie "nowe"...
Zbyt wygodny jestem na taki
sposób oderwania się od codzienności,
jak u Niego ;p - ale zawsze
mogę to zrobić w wyobraźni czytając
Go...

Pozdrawiam!;)
-Marius

damqelle pisze...

Ha... a widzisz- trochę wspólnych chmur nad nami...
Ja stachurę zaczęłam słuchać wpierw, nim czytać... Stare Dobre Małżeństwo, Wolna Grupa Bukowina, Bajor, Grechuta - poezja śpiewana, piosenka polnej drogi, nieba gwiazdzistego, słonecznej polany...Znałam takich ludzi - piechurów, wolne ptaki, autsajderów...i pasowałam do nich...
Dużo czasu minęło jednak od tych lat- ale lubię powracać, lubię nadal być wiśnia...
I dużym sentymentem darzę Eda. Taką płytę miałam (analogową jasna rzecz) na której sam autor grał, śpiewał (niezbyt czysto ;) swoje wiersze. A ten ostatni... serce mi złamał, ech... Na błękicie jest polana :)
U nas czasami w pobliskim Mikołowie (gdzie żył i tworzył Wojaczek z kolei) koncerty często daje SDM i chętnie bym się wybrała