piątek, 31 października 2008

Zasada 2 - też mogę się bawić

No bo kto powiedział że dorosły nie może się bawić? Tylko że dorośli zabawę pojmują nazbyt inaczej niż to wygląda z perspektywy dziecka. W naszym wieku przez zabawę często rozumie się dobry alkohol, ciekawe towarzystwo, muzyka i zupełny brak dzieci w najbliższej okolicy - grzebanie w piasku czy zabawa w gotowanie obiadku dla lalek z namolną córeczką to raczej kategoria innego rodzaju obowiązku niż mycie, sprzątanie czy gotowanie obiadu. Idź się bawić sama bo mama ma za dużo na głowie -często zdarza mi się w ten sposób "spławiać" dziecko choć wiem że ono i tak tego nie rozumie. Oczywiście nie mogę pozwolić na to by zawładnęły całkowicie moim wolnym czasem, mam prawo czasem patrzeć na jakiś ciekawy film, poczytać książkę, czy zwykle patrzeć tępym wzrokiem w ściany. Mam prawo bawić się również tak jak zabawę pojmują dorośli, mam prawo porozmawiać z mężem, z przyjaciółmi. Mam prawo sprzątać w spokoju jak i zbijać bąki. Dzieci naprawdę powinny bawić się same - lecz by mogły zająć się sobą trzeba je wpierw tej zabawy nauczyć. Więc siedzę w środku piaskownicy otoczona dzieciakami- budujemy wielką dinotopię. pozwalam im decydować gdzie będzie wybieg dla diplodoka, a gdzie będzie mieszkał zły tyranozaur. Dziewczynki obsadzają teren krzaczkami. W zabawę angażuje się coraz więcej małych łapek - każdy chce choć na chwilę być dinozaurem - wśród maluchów zaczynają się kłótnie i przepychanki - to znaczy że zabawa staje się zbyt monotonna i dzieciaki zaczynają się nudzić. Zmieniamy więc taktykę. Rozpoczyna się wielka wojna dinozaurów "A ja, a ja?"woła jakiś chłopczyk. A ty rób atak z powietrza, prezentuję jak to ma wyglądać nabierając piachu do bluzki. Mamy siedzące na ławeczkach zajęte plotkami nagle więcej uwagi poświęcają temu co się dzieje w piasku. W wyniku wielkiej katastrofy nuklearnej dinozaury znikają z powierzchni piaskownicy natychmiast przydeptane tuzinem bosych stópek (już wszystkie dzieci zdążyły się porozbierać) Jeszcze każdy musi skoczyć z murku i już po zabawkach śladu nie ma. Robi się późno - Ania ma mokre spodenki oblepione piachem a Tymek pociąga nosem. Oczywiście protest jest tak wielki że jeszcze w domu wysłuchuję od dziadków że tylko ze spaceru ze mną dzieci zawsze wracają z płaczem. Trudno, ech...

Brak komentarzy: